Pani Ula przyniosła nam na zajęcia harmonijkę ustną. Zagrała. Pozwoliła mi zagrać!
Opowiedziałem Mamie jak bardzo mi się podobało!
Następnego dnia po powrocie z przedszkola na stole czekała na mnie harmonijka, w dodatku w moim ulubionym kolorze - teraz sobie gram!
Idę i gram!
Maleństwo, jak sobie kroczy i gra!
OdpowiedzUsuńMój syniu ma już 20 lat i chodzi własnymi drogami.
Ładne góry na horyzoncie, wyższe niż nasze. Ja mieszkam na Podkarpaciu, na tzw. Podgórzu. Całuski - Marzynia
Kapitalne zdjęcia !!! Są takie, że ma się ochotę wziąźć tą harmonijkę i wędrować razem z nim :)
OdpowiedzUsuńhehehe mam takie same czerwone organki. Dziadek uczył mnie na nich grać. Zawsze jak przychodzą święta wyjmujemy z dziadkiem swoje organki i "gramy" :D
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz ;), bardzo mnie ucieszył, bo dopiero zaczynam jeżeli chodzi o prowadzenie bloga kulinarnego. a tutaj też przyjemnie. dodaję do obserwowanych +
OdpowiedzUsuń;)
Super interesante tu mirar. Gracias por compartir .Buen trabajo..
OdpowiedzUsuńNiesamowite. Tylko dwa zdjęcia a opowiedziana cała historia. Czarowna, niezakończona, pobudzająca do marzeń... Piękne!
OdpowiedzUsuńja tez gram, z tym, ze niestety sama musiałam sobie ją kupić :) ale wspaniałe to uczucie, jak zaczyna coś wychodzić. Trzymam kciuki za malucha!
OdpowiedzUsuńMarta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?
śliczne zdjęcia, takie z klimatem, pewnie będziesz światowej sławy fotografem :-) dodaję Twojego bloga do obserwowanych
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi dzieciństwo.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
Pamiętam jako dziecko grałam na niej!. Ale kiedy to było...
OdpowiedzUsuń